Dla kierowców sportowych jednośladów motocykl Hayabusa produkcji Suzuki był uważany za ikonę prędkości. Odkąd Kawasaki wydarło mu palmę pierwszeństwa w kategorii osiągów, nie mówi się już tyle na temat genialnych ścigaczy. Marka Suzuki włożyła niejedną cegiełkę w rozwój pojazdów cywilnych m.in. stworzeniem i stosowaniem przedniego napędu, który dopiero dziesiątki lat później został zastosowany u konkurencyjnych producentów aut. 25Obecnie marketing japońskiej korporacji zdaje się zwalniać, a ich auta osobowe tracą zasięg w naszej części Europy.
Co nowego od Suzuki?

Ostatnim dobrze wspominanym modelem jest Swift, który na tę chwilę dostępny jest w nowej generacji jako hybryda. Silnik spalinowy bierze na siebie dobre 90% mocy i pali jakieś 4,3 litra paliwa. Akumulator umożliwia oszczędzanie średnio 200-300 ml benzyny na setkę. W podstawowej wersji 90 KM jest całkiem tani. Dopiero wersja z silnikiem 111 KM BoosterJet Premium odstrasza ceną zakupu. W zeszłym miesiącu była papierowa premiera Swift Sport ze 140 konnym silnikiem i o 80 kg mniejszą masą własną. W ofercie Suzuki znajdują się też dwie inne hybrydy – Ignis i Baleno.
Mała popularność z winy hybryd?

Działania Suzuki mogą okazać się zataczaniem koła względem historii z przednim napędem, który został doceniony dopiero z czasem. Uważam, że kierowcy są gotowi na silniki hybrydowe dużo bardziej niż na auta elektryczne, jednak nie kupują ich z powodu małej wiedzy na temat tego rozwiązania. Spalanie nieco ponad 4 litrów paliwa przy zachowaniu dynamicznego przyspieszania i stosunkowo dużej prędkości maksymalnej dla silników 111-konnych powinno sprzedać się lepiej od konkurencyjnych jednostek bez tej przyszłościowej technologii. Natomiast widzimy szczególnie na ulicach, że tak się nie stało.
Mniejsza popularność Suzuki w Europie może być pokłosiem zmian w technologii lub dosyć ubogą ilością modeli, które nie są konkurencyjne dla dziesiątek odmian zapełniających wszystkie segmenty od A do S.